"Być może zbyt luźno podeszliśmy do meczu, chociaż trenerzy uprzedzali nas, żebyśmy nie lekceważyli przeciwnika" - mówi po meczu z SKK kapitan Legii, Łukasz Wilczek.

Łukasz Wilczek: Bardzo słabo weszliśmy w mecz, Siedlce pokazały większą determinację, o czym mówią przynajmniej zbiórki rywali w ataku. Zaliczyli ich 7 w pierwszej połowie i mocno skakali nam po głowach. Na szczęście opanowaliśmy sytuację i w drugiej połowie na naszej tablicy zebrali tylko 3 piłki. Takie mecze zdarzają się. W tabeli dzieli nas przepaść, być może zbyt luźno podeszliśmy do meczu, chociaż trenerzy uprzedzali nas, żebyśmy nie lekceważyli przeciwnika i podeszli na pełnym gazie. Niestety nie udało się nam tego zrobić.

Dopiero w drugiej połowie obudziliście się i wtedy rzut Wam "siedział".
- Dokładnie, dopiero w drugiej połowie zrobiliśmy swoje i wygraliśmy ten mecz.

Zacząłeś więcej rzucać. Mówiłeś niedawno, że nie czujesz jeszcze rzutu tak jak w poprzednim sezonie. Dziś prezentowałeś się pod tym względem tak jak w końcówce poprzedniego sezonu.
- Mam nadzieję, forma jest rosnąca, mam nadzieję, że utrzymam ją na wysokim poziomie. Cieszę się, że podejmowałem słuszne decyzje, choć martwi mnie 5 strat, które popełniłem. Przytrafiły się tylko w pierwszej połowie, ale na pewno było ich zbyt dużo.

W środę gracie z zespołem, który zajmuje niższe miejsce w tabeli niż SKK. Nie zlekceważycie AZS-u Katowice?
- Często bywa tak, że po słabszym meczu, a taki był dzisiejszy w naszym wykonaniu - jesteśmy na siebie źli, że tak to rozegraliśmy i mam nadzieję, że tę złość pokażemy w środę, kiedy przyjeżdżają do nas katowiczanie, czyli ostatnia drużyna I ligi. Będziemy chcieli udowodnić, że dziś miał miejsce jedynie wypadek przy pracy i złe nasze podejście.

Rozmawiał Marcin Bodziachowski

Autor: Marcin Bodziachowski fot. Marcin Bodziachowski
2015-12-19 20:10:00